Prezenterzy pogody coraz częściej straszą opadami śniegu, w reklamach pojawiają się światełka bożonarodzeniowej ciężarówki Coca-Coli, a Kevin sam w domu leci już po raz trzeci w telewizji. Wskaźnik oglądalności Last Christmas podnosi się już od połowy listopada, a na sklepowych półkach roi się od czekoladowych mikołajów i bombek. Wszystko dookoła mówi, że zbliżają się święta i tylko fani sportów motocyklowych najchętniej zbudowaliby wehikuł czasu i przenieśli się do marca, kiedy to na nowo rozpocznie się sezon ich ukochanego motoGP.
Czas bez wyścigów to jak dla każdego fana piłki nożnej rok bez euro czy mistrzostw świata. Niby mecze są, Ronaldo zdobywa Złotą Piłkę za najlepsze osiągnięcia w Lidze Mistrzów, a polska reprezentacja ogrywa San Marino 10:0, jednak to nie to samo jak spotkanie oko w oko najlepszych piłkarskich drużyn z Europy lub całego świata. Podczas czterech miesięcy bez motoGP zawodnicy dalej szlifują swoje nadzwyczajne umiejętności — Rossi wygrywa wyścig samochodowy, a Marquez jeździ na motocyklu po śniegu. Mimo to cztery miesiące bez prawdziwych wyścigów to nadal cztery miesiące BEZ sportowych emocji, adrenaliny i niezapomnianych wrażeń, za które kochamy ten sport (bo chyba już nikt nie ma wątpliwości, że to sport, tak?).
„Ci goście naginają prawa fizyki”. Opierają kolana, łokcie i ramiona na asfalcie, przewracają ponad 160 kilogramowe maszyny z lewej na prawą, a z 300 km/h potrafią na zakrętach zejść do zaledwie 90. Czy to nie magia? Jeżeli magią nazwiemy lata praktyki, ciężkich treningów oraz przed- i posezonowych testów śmiało możemy nazwać zawodników prawdziwymi iluzjonistami. Chyba że jest się Markiem Marquezem — jedynym motocyklistą w stawce, który został najmłodszym zwycięzcą kategorii królewskiej (kategorii motoGP), do tego osiągnął to w swoim debiutanckim roku w najwyższej klasie oraz zaliczył wygrany wyścig startując z ostatniej — trzydziestej trzeciej — pozycji. Jeżeli przyjmiemy, że wszyscy zawodnicy są magikami z filmu Iluzja — Danielem, Merrittem, Henley i Jackiem — to Marc Marquez jest samym Rhodesem. I to nie dlatego, że Iluzja to jeden z moich ulubionych filmów, a młody Marquez (ma dopiero 24 lata) to mój ukochany motocyklista. Wcale nie dlatego...
Podobno ludzie dzielą się na tych, którzy ptasie mleczko jedzą bez popularnego obłupywania i na tych, którzy najpierw zajadają się czekoladowymi ściankami, a później — delikatną pianką. W motocyklowym światku ludzie dzielą się na tych, którzy całym sercem są za Rossim i na tych, którzy kibicują Marquezowi. Są też ci, którzy pogodzeni z faktem, że kariera Rossiego chyli się ku końcowi, zaczynają dobrze życzyć Dovizioso czy Zarco (w sumie to byle komu, byleby nie temu smarkaczowi Marquezowi).
Czas bez wyścigów to jak dla każdego fana piłki nożnej rok bez euro czy mistrzostw świata. Niby mecze są, Ronaldo zdobywa Złotą Piłkę za najlepsze osiągnięcia w Lidze Mistrzów, a polska reprezentacja ogrywa San Marino 10:0, jednak to nie to samo jak spotkanie oko w oko najlepszych piłkarskich drużyn z Europy lub całego świata. Podczas czterech miesięcy bez motoGP zawodnicy dalej szlifują swoje nadzwyczajne umiejętności — Rossi wygrywa wyścig samochodowy, a Marquez jeździ na motocyklu po śniegu. Mimo to cztery miesiące bez prawdziwych wyścigów to nadal cztery miesiące BEZ sportowych emocji, adrenaliny i niezapomnianych wrażeń, za które kochamy ten sport (bo chyba już nikt nie ma wątpliwości, że to sport, tak?).
„Ci goście naginają prawa fizyki”. Opierają kolana, łokcie i ramiona na asfalcie, przewracają ponad 160 kilogramowe maszyny z lewej na prawą, a z 300 km/h potrafią na zakrętach zejść do zaledwie 90. Czy to nie magia? Jeżeli magią nazwiemy lata praktyki, ciężkich treningów oraz przed- i posezonowych testów śmiało możemy nazwać zawodników prawdziwymi iluzjonistami. Chyba że jest się Markiem Marquezem — jedynym motocyklistą w stawce, który został najmłodszym zwycięzcą kategorii królewskiej (kategorii motoGP), do tego osiągnął to w swoim debiutanckim roku w najwyższej klasie oraz zaliczył wygrany wyścig startując z ostatniej — trzydziestej trzeciej — pozycji. Jeżeli przyjmiemy, że wszyscy zawodnicy są magikami z filmu Iluzja — Danielem, Merrittem, Henley i Jackiem — to Marc Marquez jest samym Rhodesem. I to nie dlatego, że Iluzja to jeden z moich ulubionych filmów, a młody Marquez (ma dopiero 24 lata) to mój ukochany motocyklista. Wcale nie dlatego...
Podobno ludzie dzielą się na tych, którzy ptasie mleczko jedzą bez popularnego obłupywania i na tych, którzy najpierw zajadają się czekoladowymi ściankami, a później — delikatną pianką. W motocyklowym światku ludzie dzielą się na tych, którzy całym sercem są za Rossim i na tych, którzy kibicują Marquezowi. Są też ci, którzy pogodzeni z faktem, że kariera Rossiego chyli się ku końcowi, zaczynają dobrze życzyć Dovizioso czy Zarco (w sumie to byle komu, byleby nie temu smarkaczowi Marquezowi).
Najbardziej znani motocykliści (stan na: 2016 r.)
źródło: elpais.com
źródło: elpais.com
Ja niewątpliwie należę do teamu Marquez. W sumie to właśnie od Marqueza (a raczej od Marqueza bez kasku) zaczęła się moja przygoda ze sportami motocyklowymi. Taka sytuacja:
Wiosenna sobota. Pewna znudzona dziewczyna, leżąc na łóżku, przeskakuje w telewizorze z kanału na kanał. Wiadomości? Nuda. Hiszpańska telenowela? Mimo że hiszpańska i tak nuda. Ładny koleś w kombinezonie opowiadający o tym jak «bery gut» (very good) radzi sobie na motocyklu i że musi jeszcze trochę popracować nad «kip puszing» (keep pushing)? Nu... Zaraz-moment-co?
To tak w wielkim skrócie. Jednak nie to z perspektywy czasu śmieszy mnie najbardziej. Najśmieszniejszy nadal pozostaje moment kiedy po usłyszeniu słów komentatora: Zapraszamy na mocną dawkę emocji w jutrzejszych wyścigach od godziny 11. owa dziewczyna z wypiekami na twarzy zaczęła oczekiwać od punkt jedenastej na pojawienie się chłopaka, którzy zmusił ją do obejrzenia kilkudziesięciu kółek jazdy na motocyklu. Czemu oni tak śmiesznie jeżdżą? Dlaczego się przewracają na boki, ale żaden się nie wywraca? I po co ci z tyłu w ogóle jadą? Bez sensu to wszystko... Kiedy będzie ten ładny?
Ładny się pojawił.
Trzy godziny później.
Bo owa dziewczyna nie wiedziała, że przedtem oglądała wyścig nie tej klasy...
Komentarze
Prześlij komentarz