Każdy z nas wie, jak ważne jest posiadanie przyjaciół. Wszyscy ludzie mają potrzebę zwierzania się innym i słuchania ich rad. Chętnie też sięgają po pomocną dłoń. Tak samo jest w sportach motocyklowych. No może nie tak samo, bo w końcu z najlepszym przyjacielem nie rywalizuje się kto zje więcej/mniej hamburgerów na obiad...
W pierwszym z wywiadów Marca Marqueza, dziesięcioletni Hiszpan mówi: chciałbym być kiedyś tak dobry jak Dani Pedrosa. Dla tamtejszego małego chłopca było to największe marzenie — dzisiaj trudno sobie wyobrazić zespół Repsol Honda bez duetu Marquez-Pedrosa. Tylko w sezonie 2016 Hiszpanie aż 15 razy stawali na podium! Dani (właściwie Daniel) to jeden z najbardziej lubianych zawodników w stawce — nie przeszkadza w tym nawet fakt, że na co dzień ten niewielkich rozmiarów zawodnik jest raczej cichy i skryty. Marc to szaleniec, niepokonany mistrz w jeździe na limicie, którą zadziwia nawet samego Rossiego, i wychodzeniu z opresji cało (Nie wierzysz? Sprawdź TUTAJ). Honda stawia przede wszystkim na dobre stosunki między swoimi zawodnikami, dlatego hiszpański duet ścigał się już na kosiarkach, grał w piłkę nożną, leciał balonem czy uczył dzieci w szkole, a w internecie co jakiś czas ukazują się śmieszne filmiki z udziałem zawodników.
Zdjęcie idealnie opisujące stosunki zawodników w Repsolu.
źródło: http://www.vroom-magazine.com
Maverick Viñales chwali sobie bardzo współpracę z Valentino Rossim, jego zespołowym kolegą w Yamasze od sezonu 2017. Na tak miłe słowa Rossi odpowiada: Nie mamy z Maverickiem bliskich relacji.
Niepewny uśmiech Viñalesa i dumny wyraz twarzy Rossiego.
źródło: http://www.mcnews.com.au
Z kolei zespół Ducati przeżył w tym sezonie niemałe zamieszanie. Wszystko za sprawą wyśmienitych efektów Andrei Dovizioso, którego w tym roku w klasyfikacji generalnej przeskoczył tylko Marquez. Włoch dobrze znał specyfikację motocyklu, a jego spokojne uosobienie i oaza cierpliwości sprawiły, że do ostatniego wyścigu Dovi mógł walczyć o zwycięstwo. Natomiast Jorge Lorenzo w sezonie 2017 dopiero uczył się wyciągać z Ducati jak najwięcej (poprzednie sezony spędził w Yamasze). Przyczyniło się to do wzrostu presji ciążącej na Hiszpanie, który za wszelką cenę chciał udowodnić na co go stać. Lorenzo nie miał jednak żadnych szans na wygraną, dlatego w drugiej połowie sezonu bardzo często padały pytania o tzw. team order (polecenie wydane zawodnikowi przez zespół, w którym mowa jest o przepuszczeniu innego kierowcy). Paolo Ciabatti, dyrektor techniczny zespołu Ducati, zaprzeczał takim spekulacjom mówiąc, że team orders nie będzie. Mimo to w ostatnim wyścigu sezonu Lorenzo otrzymał wskazówki ustąpienia swojemu koledze w pogoni za Marquezem, które kilka razy pokazywały się na ekranie jego motocykla. Lorek, zbyt dumny, by ustąpić, za nic miał pikające lampki, tablice z napisem: Lorenzo -1 oraz zabijające spojrzenia Luigiego Dall’Igny (TUTAJ). Ostatecznie wyścig i dla jednego, i dla drugiego zawodnika zakończył się wizytą w żwirze, a to Marquez przypieczętował swój szósty tytuł mistrza świata.
To był dobry sezon dla Ducati podsumował Andrea Dovizioso.
źródło: https://juara.bolasport.com
Mimo to w motoGP każdy jest kowalem swojego losu. Co z tego, że zawodnicy oprócz własnych umiejętności wyposażeni są w superszybkie motocykle, a za każdym ich ruchem stoi składający się niekiedy z kilkudziesięciu osób zespół nadzorujący. Bo nie oszukujmy się, nagłówki głoszą: Wygrał Marc Marquez! a nie: Wygrał Marc Marquez oraz jego team, w skład którego wchodzi ten, ten i jeszcze tamten.
Komentarze
Prześlij komentarz